101. urodziny mieszkańca Garwolina
Region
Pt. 29.08.2025 15:38:52
29
sie 2025
sie 2025
29 sierpnia wyjątkowe święto obchodził mieszkaniec Garwolina – Henryk Szczepański. To niezwykłe wydarzenie stało się okazją do wielu gratulacji i serdecznych życzeń. – Panie Henryku, niech Pan nas inspiruje humorem, ciepłem i radością życia jak najdłużej – życzyła burmistrz Marzena Świeczak.
Dostojnego jubilata odwiedzili: burmistrz Garwolina Marzena Świeczak, przewodniczący Rady Miasta Marek Mikulski, proboszcz parafii Przemienienia Pańskiego ks. kan. Stanisław Szymuś oraz kierownik USC w Garwolinie Agnieszka Kołodziej.„Dziś miałam ogromną przyjemność świętować 101. urodziny Pana Henryka Szczepańskiego – weterana II wojny światowej i mieszkańca, który pokazuje, że wiek to naprawdę tylko liczba! W ubiegłym roku dzielił się wojennymi wspomnieniami, a dziś wspominał znajomych, śmiał się z upływającego czasu i emanował niesamowitą energią. Panie Henryku, niech Pan nas inspiruje humorem, ciepłem i radością życia jak najdłużej. Życzę Panu kolejnych lat pełnych zdrowia, uśmiechu i dobrego humoru!” – napisała w mediach społecznościowych burmistrz Marzena Świeczak.
Henryk Szczepański urodził się 29 sierpnia 1924 roku we wsi Goździk, gdzie wychowywali go rodzice Franciszek i Agnieszka Szczepańscy. Miał siedmioro rodzeństwa. Jego ojciec Franciszek walczył w Legionach Marszałka Józefa Piłsudskiego. Życie pana Henryka to nie tylko zbiór wspomnień, ale również doświadczeń, które ukształtowały jego charakter i siłę.
Z gośćmi podzielił się wspomnieniami z czasów młodości. Jako weteran II wojny światowej służył w II Armii Wojska Polskiego, biorąc udział w wielu kluczowych bitwach. W 1944 roku, w wieku 20 lat, został wezwany na przeszkolenie wojskowe. Trafił do Trzebieszowa, gdzie odbył dwumiesięczne przygotowanie do walki na froncie. Został wyznaczony do obsługi ciężkiego karabinu maszynowego jako celowniczy. Następnie jego oddział przeszedł pieszo z Trzebieszowa do Warszawy, później do Łodzi i Poznania, by wziąć udział w walkach pod Budziszynem, gdzie II Armia Wojska Polskiego starła się z Grupą Armii „Mitte” wojsk niemieckich.
Jego odwaga i oddanie zostały wielokrotnie odznaczone, a wspomnienia z tego okresu wciąż są żywe i poruszające. – To były przykre chwile. Chłopcy ginęli. Człowiek był już zupełnie obojętny na swoje życie, bo wiedział, że tu zginąć musi. Dziękuję Panu Bogu i swoim boskim opiekunom, że mnie prowadzili na wojnie. W trudnych sytuacjach byłem. Tak jak mówią: na wojence ładnie – kto Boga uprosi, żołnierze strzelają, Pan Bóg kule nosi – powiedział pan Henryk, poruszając serca obecnych.
Po dwóch latach walk, w tym odbyciu zasadniczej służby wojskowej w jednostce w Poznaniu, powrócił do rodzinnego domu 26 października 1946 roku.
Po wojnie osiedlił się w Garwolinie, gdzie zbudował życie rodzinne i zawodowe. W 1950 roku ożenił się z Haliną Mikulską – małżeństwo doczekało się dwójki dzieci: Ewy i Adama. Po śmierci pierwszej żony w 1960 roku, trzy lata później zawarł związek małżeński z Heleną z domu Mucha, wdową z jedną córką. Pan Henryk doczekał się czworga wnucząt oraz pięciorga prawnucząt.
Zawodowo pracował jako szewc – najpierw jako prywatny rzemieślnik, a następnie jako członek Spółdzielni Szewskiej w Garwolinie. Później był magazynierem w Rejonowej Spółdzielni Rolniczo-Handlowej „Samopomoc Chłopska” w Garwolinie. Pełnił również funkcję kierownika w Stowarzyszeniu Kombatantów Polskich w Garwolinie – Główny Urząd w Warszawie.
Dzięki rodzinie i bliskim przetrwał wiele trudnych chwil swojego długiego życia.



na podst. zebranych inf. / fot. MŚ



0 komentarze